29 listopada 2012

|193| Musivum



Zapraszam na salę. Dzisiaj osądzone zostanie  „Musivum”.

§ Pierwsze wrażenie
A. Adres
Nie mówi absolutnie NIC. Wiem, powtarzane do znudzenia, ale czasem (często) zdarzają się słowa, które nie dość, że z obcego języka, to jeszcze na tyle dziwne, że nie budzą nawet najbardziej nikłych skojarzeń. Nawet wrzucone w google. Wikipedia daje mi hasło o ślimaku – ale raczej nie o to chodziło, prawda?
Dopiero po zjechaniu niżej, okazuje się, że tajemne słowo oznacza mozaikę. Hm.
Adres krótki i łatwy do zapamiętania – nie oceniam ani na plus, ani na minus.

B. Grafika
Rzecz ciężka do ocenienia, ponieważ... nie jest to blog. Opowiadanie znajduje się na serwisie livejournal, z którym doświadczenie mam zupełnie zerowe – domyślam się jednak, że nie ma co oczekiwać po nim orgii zmysłów i wrażeń estetycznych.
Strona główna zawiera parę zdjęć – trochę surowych i średniej jakości, zachwytu więc nie budzą. Na duży plus krótka wstawka tekstowa, która kieruje czytelnika do najważniejszych punktów. Neutralnie.
Grafika podstron już taka bezpłciowa nie jest – odpycha niebieską czcionką na czarnym tle, małym rozmiarem tekstu i brzydkim błękitem. Ujć.

§ Treść
A. Fabuła
Nieszablonowo skonstruowana, więc może napiszę w jakiejś przystępnej formie to, co mam do powiedzenia.
Jest genialnie. W sumie nic dziwnego, po przeczytaniu opisu autorki spodziewałam się poziomu… ale nie takiego. Bo inteligentne pisanie to jedno, a realne zaciekawienie czytelnika to drugie. Tobie natomiast powiodło się w obu aspektach. Każdy wprowadzony wątek był ciekawy i potrzebny (kiedy przeczytałam pierwszy raz o Lali, uznałam ją za przerywnik, który jednak potem nabrał ogromnego sensu i znaczenia). Każda sytuacja ukazywała bohaterów w odmiennym, istotnym położeniu. Sprawiło to, że nawet scenki zakupów czytało się dobrze.
Mój ulubiony wątek? Akceptacja Michała jako geja. Może dlatego, że mam podobne sytuacje obok siebie, a może dlatego że zwyczajnie intrygują mnie tematy akceptacji i wykluczenia.

B. Opisy i dialogi
Znowu peany pochwalne, no ale jak mam tego nie robić, skoro każdy opis był zachwycający? Nie jestem fanką długich, wewnętrznych monologów bohaterów. A jednak u ciebie cieszyłam się trochę dłuższymi wstawkami (INNY!). Także pozostałe, dotyczące kreacji miejsc, były w pełni zadowalające. Mogłabym jedynie przyczepić się opisu podróży do Amsterdamu, gdzie plątanina rąk, nóg i imion wytworzyła dość ciężki dla mojego mózgu labirynt. Poza tym – narracja zawsze dopasowana do sytuacji i miejsca.
Natomiast dialogi to mistrzostwo. Serio. Dawno nie czytałam czegoś tak elastycznie dopasowującego się do wieku postaci. Czułam, kiedy Paweł miał lat osiemnaście. I czułam, kiedy dobiegał do trzydziestki. Jestem nudna, wiem. Ale też wdzięczna, bo nieczęsto trafiają się w internecie takie perełki.

C. Kreacja świata
Nigdy w miejscach opisywanych w „Musivum” nie byłam – kreacja stała więc na o tyle dobrym poziomie, że bez problemu mogłam wyimaginować sobie przytaczane zakątki. Nie odczułam jednak wielkiego skupienia na przedstawieniu świata… co jest chyba plusem. Nie wydaje mi się, żeby to było najważniejsze.
Owszem, miło byłoby kojarzyć budynki czy miejsca publiczne, w których umiejscowione były niektóre sytuacje, jednak historia nic nie straciła na mojej niewiedzy. Co więcej, natchnęła mnie do lepszego poznania naszego kraju – dobrze oddany klimat, subtelnie wkomponowane, dość szczegółowe opisy. Nic dodać, nic ująć.

§ Bohaterowie
Jedna z najmocniejszych (dość zabawne, bo wszystkie takie są) stron „Musivum”. Każda postać ma swoją specyfikę, swój charakter, sposób myślenia. Zwłaszcza to ostatnie jest ważne – każde działanie bohaterów po prostu ma uzasadnienie. Jest logiczne. Jakże tego brakuje w innych dziełach! I nie mówię tylko o blogach tudzież stronach literackich. Często zachowania bohaterów nawet w wydawanych powieściach są z kosmosu wzięte.
Tutaj? Wszystko jest realistyczne. Nie przepadam za chwaleniem (o ile nie chwalą mnie) i wiem, że ocena powoli przybiera postać psychofańskiego rozpływania się nad każdym aspektem, ale trudno, jakoś to przełknę.
Najbardziej spodobał mi się chyba Paweł. Jest po prostu człowiekiem – ot, zwykłym facetem, jakich pełno chodzi po ulicach. Michała na przykład otaczała specyficzna atmosfera. Czuć było, że nie jest przeciętniakiem. Z Pawłem za to mogłam się idealnie utożsamić.

§ Poprawność
Absolutnie bez zarzutu

§ Oryginalność
Jest. W natłoku płytkich opowiadań umiejscowionych wszędzie, byle nie w Polsce, to wyróżnia się bardzo mocno. W sumie paradoks – niby środowisko doskonale nam znane, a tak mało wykorzystywane.

§ Podsumowanie
UNIEWINNENIE.
Ocena jest beznadziejna, bo nie jest oceną, a jedynie zbiorem mocnych punktów. Muszę ci podziękować – czytanie twojego dzieła było przyjemnością. Taką prawdziwą, realną przyjemnością. Nic mnie nie męczyło, nie musiałam się krzywić, omijać akapitów. Wyrok wydaję z czystym sumieniem.


Liv

2 komentarze:

  1. Liv, najmocniej Cię przepraszam, ostatnie tygodnie w pracy pożarły mnie tak, że w ogóle nie zaglądałam ani na żurnal, ani na pocztę. Na razie (bo już powinnam iść spać) napiszę tylko: ogromnie dziękuję! A w najbliższych dniach odpiszę porządnie :)

    Ome

    OdpowiedzUsuń
  2. Ufff, wreszcie się zebrałam - świąteczne lenistwo dobrze robi.
    Piszę z prywatnego blogu na Blogspocie, bo LiveJournal za nic nie chce mi się dziś wczytać.

    Przede wszystkim ponownie - bardzo, bardzo Ci dziękuję za ocenę! Jest mi niesamowicie miło (i aż głupio) widzieć tyle pochwał.

    Co do tytułu - to moje łacińskolubne spaczenie. Kocham łacinę, pracuję z łaciną, za równe łacinie uważam tylko polski i grekę (klasyczną). Ponieważ część bohaterów ma podobne spaczenie na punkcie łaciny, dogodziłam sobie i im tym tytułem ;)
    Co do grafiki i wrażeń estetycznych - wiem, że LJ jest specyficzny, to raz. Coraz wyraźniej widzę różne jego wady, to dwa. Gdybym teraz miała gdzieś założyć konto dla swojej prozy, wybrałabym pewnie blogspot - ale przeprowadzka już istniejącego adresu mi nie pasuje. Poza tym zauważyłam, że co komputer, żurnal wygląda inaczej - co tak mi już miesza w głowie, że macham ręką i stwierdzam: jest, jak jest. Grunt, że tło tekstu jest jasne, a czcionka czarna.
    (A zdjęcia to już w ogóle na każdym ekranie robią inne cyrki...)
    Przy tych wszystkich wadach czuję się jeszcze dumniejsza z tego, że tekst zdołał Cię zatrzymać mimo złych wrażeń estetycznych :)

    Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że kompozycja, bohaterowie, dialogi, opisy i w ogóle cały zamysł tak Ci przypadł do gustu. Uwaga o dialogach i oddaniu psychiki/charakteru postaci oraz logiki ich postępowania szczególnie mnie raduje.

    Podsumowując: jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję - za czas poświęcony na przeczytanie "Musivum" i na napisanie oceny, za samą ocenę i uniewinnienie, wreszcie za wielką radość, jaką mi ta opinia sprawiła.
    Od kilku miesięcy mam przerwę w pisaniu i właśnie się zbieram do ruszenia z tym pisaniem dalej - a Twoja ocena stanowi olbrzymią motywację, więc za to również dziękuję. (Po cichu mam też nadzieję, że skusisz się wówczas na ponowne spotkanie ze szczecińskimi humanistami).
    Korzystając z okazji - życzę szczęśliwego Nowego Roku i Tobie, i całej Ławie! :)

    Pozdrawiam, udanego sylwestra!
    Ome

    OdpowiedzUsuń